Klimatyczne te szczurki i zdecydowanie to jedne z tych figurek, co to by mogły robić nie tylko w obecnych "Gangs of Age of Sigmar", ale i w "Gangs of Mordheim".
Wprawdzie nie jestem fanem "materializowania" efektów w stylu dym na modelach, co nie zmienia faktu, że malarsko do tematu podszedłeś z gracją.
Pełna zgoda. Zielonoskórzy, skaveny, lizardmeni i wyznawcy chaosu i wybrane frakcje nieumarłych dość skutecznie opierają się w mojej ocenie „ejdżofisgmaryzacji”. W underworldsach wychodzi sporo modeli, które nieźle wpisują się w staroświatową estetykę i mogą z powodzeniem zasilać szeregi mordheimowych band. Jest to zresztą jedna z przyczyn, dla których tak lubię tę grę (czy też może w tym kontekście raczej „cykl wydawniczy”) :) Zdarza się niestety również zbyt dużo jak na mój gust „sigmarines” i dziwnych, udających, że nie są elfami i krasnoludami interpretacji elfów i krasnoludów. No ale. Widać nie można mieć wszystkiego.
Nigdy nie myślałem w ten sposób o „materializacji” :) Ogień, dym i magiczne zjawiska traktowałem raczej jako malarskie wyzwania niż zawadę. (W tej ekipie są zresztą jeszcze dwa zadymione modele i w mojej ocenie ładnie unifikuje to poważniejszych zawodników :D) Nie zmienia to faktu, że nieprzepadanie za namacalnymi odzwierciedleniami nienamacalnych obiektów to ciekawy i uzasadniony w gruncie rzeczy pogląd.
Dziękuję Ci za obszerną odpowiedź! Co do efektów, to może źle się wyraziłem, w każdym razie nie tyle są w mojej ocenie zawadą, co elementem niekoniecznie potrzebnym.
Być może wynika to też z mojego niedoświadczenia malarskiego, że po prostu podświadomie szukam prostszych konstrukcyjnie modeli bez tego typu dodatków.
Inna sprawa, że z tymi efektami niekiedy granica jest płynna: np. trudno mi sobie wyobrazić płonącą pochodnię bez wyrzeźbionego ognia. Przydatne do niektórych scenariuszy mogą być też znaczniki dymu i ognia, ale to jeszcze inny temat i bardziej zahaczający o tematy makietowe i figurkowe.
P.S. W ramach ciekawostki wspomnę jeszcze, że swego czasu był jakiś "drukarski" kickstarter z pokaźnym zestawem "efektów specjalnych" do gier bitewnych - wybuchy, eksplozje, dymki itp. Jak dla mnie temat zbędny, ale rozumiem, że na pewno są osoby zainteresowane waloryzowaniem w ten sposób figurek i makiet.
Mam bardzo podobnie z ogniem - dobrze jak pochodnia go ma, a nie jest tylko patykiem. Z drugiej strony: zdarza się, że pomimo uzasadnionej modelem potrzeby zabawy światłem nie mam siły, ochoty i weny zastanawiać się, jak toto wiarygodnie pomalować. Czasem z kolei samo się prosi, idzie świetnie, a ja w efekcie mam satysfakcję wynikającą z wyjścia ze strefy komfortu.
I znów nieco nieoczywiście i ambiwalentnie: niby doczepiane „efekty specjalne” wydają mi się czymś zbyt daleko idącym, ale zdarzają się czasem prace, w których efekt OSL spowodowany czymś dorobionym i namacalnym (np. wiązką lasera z boltera) powoduje opad absolutny szczeny.
Podsumowując, trafna może być Twoja obserwacja, że źródła niektórych sądów i preferencji biją gdzieś poza świadomością (albo wynikają z określonych sytuacji). Czasem nie do końca wiadomo, dlaczego raz coś nam leży, a czemu innym razem nie. To pewnie jedna z tych sytuacji, kiedy jedyny uniwersalnie prawdziwy komentarz to „to zależy” :D
Fantastic. LOve the Grim Dark take on these. well done.
OdpowiedzUsuńThanks for the visit and the kind words :)
UsuńThere are still three more to come with a good chance of OSL making things a little bit more interesting.
Klimatyczne te szczurki i zdecydowanie to jedne z tych figurek, co to by mogły robić nie tylko w obecnych "Gangs of Age of Sigmar", ale i w "Gangs of Mordheim".
OdpowiedzUsuńWprawdzie nie jestem fanem "materializowania" efektów w stylu dym na modelach, co nie zmienia faktu, że malarsko do tematu podszedłeś z gracją.
Pełna zgoda. Zielonoskórzy, skaveny, lizardmeni i wyznawcy chaosu i wybrane frakcje nieumarłych dość skutecznie opierają się w mojej ocenie „ejdżofisgmaryzacji”. W underworldsach wychodzi sporo modeli, które nieźle wpisują się w staroświatową estetykę i mogą z powodzeniem zasilać szeregi mordheimowych band. Jest to zresztą jedna z przyczyn, dla których tak lubię tę grę (czy też może w tym kontekście raczej „cykl wydawniczy”) :) Zdarza się niestety również zbyt dużo jak na mój gust „sigmarines” i dziwnych, udających, że nie są elfami i krasnoludami interpretacji elfów i krasnoludów. No ale. Widać nie można mieć wszystkiego.
UsuńNigdy nie myślałem w ten sposób o „materializacji” :) Ogień, dym i magiczne zjawiska traktowałem raczej jako malarskie wyzwania niż zawadę. (W tej ekipie są zresztą jeszcze dwa zadymione modele i w mojej ocenie ładnie unifikuje to poważniejszych zawodników :D) Nie zmienia to faktu, że nieprzepadanie za namacalnymi odzwierciedleniami nienamacalnych obiektów to ciekawy i uzasadniony w gruncie rzeczy pogląd.
Tak czy siak, dzięki za wizytę i komentarz :)
Dziękuję Ci za obszerną odpowiedź! Co do efektów, to może źle się wyraziłem, w każdym razie nie tyle są w mojej ocenie zawadą, co elementem niekoniecznie potrzebnym.
UsuńByć może wynika to też z mojego niedoświadczenia malarskiego, że po prostu podświadomie szukam prostszych konstrukcyjnie modeli bez tego typu dodatków.
Inna sprawa, że z tymi efektami niekiedy granica jest płynna: np. trudno mi sobie wyobrazić płonącą pochodnię bez wyrzeźbionego ognia. Przydatne do niektórych scenariuszy mogą być też znaczniki dymu i ognia, ale to jeszcze inny temat i bardziej zahaczający o tematy makietowe i figurkowe.
P.S. W ramach ciekawostki wspomnę jeszcze, że swego czasu był jakiś "drukarski" kickstarter z pokaźnym zestawem "efektów specjalnych" do gier bitewnych - wybuchy, eksplozje, dymki itp. Jak dla mnie temat zbędny, ale rozumiem, że na pewno są osoby zainteresowane waloryzowaniem w ten sposób figurek i makiet.
A ja dziękuję za podtrzymanie dyskusji :D
UsuńMam bardzo podobnie z ogniem - dobrze jak pochodnia go ma, a nie jest tylko patykiem. Z drugiej strony: zdarza się, że pomimo uzasadnionej modelem potrzeby zabawy światłem nie mam siły, ochoty i weny zastanawiać się, jak toto wiarygodnie pomalować. Czasem z kolei samo się prosi, idzie świetnie, a ja w efekcie mam satysfakcję wynikającą z wyjścia ze strefy komfortu.
I znów nieco nieoczywiście i ambiwalentnie: niby doczepiane „efekty specjalne” wydają mi się czymś zbyt daleko idącym, ale zdarzają się czasem prace, w których efekt OSL spowodowany czymś dorobionym i namacalnym (np. wiązką lasera z boltera) powoduje opad absolutny szczeny.
Podsumowując, trafna może być Twoja obserwacja, że źródła niektórych sądów i preferencji biją gdzieś poza świadomością (albo wynikają z określonych sytuacji). Czasem nie do końca wiadomo, dlaczego raz coś nam leży, a czemu innym razem nie. To pewnie jedna z tych sytuacji, kiedy jedyny uniwersalnie prawdziwy komentarz to „to zależy” :D
Świetnie ci wychodzą te szczury!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podobają :) Będzie jeszcze 2,5 sztuki.
Usuń