Jak to często w życiu bywa, po Squigu #1, przychodzi pora na Squiga #2 ;) Jest szansa na jeszcze kilka, bo maluje się je nader przyjemnie.
As often happens in life, after Squig #1 comes time for Squig #2 ;) They're really fun to paint, so there is a chance for few more.
Amoro pomidoro!
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo ładne wyszedł. Skóra stwora bezbłędna!
Jeszcze parę i do czasu aż zdobędę Growlera: Adio, Pomidory ;)
UsuńA mnie z kolei zastanawia cieniowanie prawej łapy. Wydaje się jakieś zbyt ciemne i intensywne. Może to zdjęcie?
OdpowiedzUsuńNatomiast figurka - jedna z najsympatyczniejszych w starym battlu :)
Rzeczywiście - mrok! Obejrzę, sprawdzę i poprawię albo lepiej pstryknę :)
UsuńObejrzałem i sprawdziłem - kontrast wyciągnął cienie. W realu nie jest ciemniej niż w sąsiadującej płaszczyźnie squigopachwiny ;) Dorobię lepszą fotkę przy kolejnej sesji.
UsuńSympatyczny pomidorek.
OdpowiedzUsuńJak z "Attack of the Killer Tomatoes!" ;)
UsuńKolejny świetny squig.
OdpowiedzUsuńKolejny miły komentarz :)
UsuńSpóźnił się o edycję i nie ma może tego zawadiackiego uśmieszku, co to go stare squigi miały aż w nadmiarze, ale i tak wygląda na porządnego chłopca:)
OdpowiedzUsuńStare squigi były trochę jak Kot z Cheshire. Składały się z uśmiechu :D Jeden taki jest zresztą w planach do tego oddziałku.
UsuńA co do tego egzemplarza - ja tam bym z nim do knajpy nie poszedł ;)