Kitbashing Cult of the Possessed models was fun, so I decided to stay in that state of mind for a little longer and paint another possessed model - this time straight from the box, without any modifications. It's a model from WH40k Accursed Cultists.
Dobrze mi było z tymi paskudnymi stworami do kultu opętanych, więc poszedłem za ciosem i pomalowałem kolejnego. Tym razem bez cudowania i konwersji, prościutko z pudełka Accursed Cultists do WH40k.
przestraszny :)
OdpowiedzUsuńTrochę poczciwy, trochę demoniczny i źle mu z części oczu patrzy, ale ja tam się go nie boję ;)
UsuńTeż fajny!
OdpowiedzUsuńI ja tak sądzę. Tak elegancko wykoncypowali ten model, że nic w mojej ocenie nie trzeba było zmieniać!
UsuńE tam, ratujesz go malowaniem, ale do twojego się nie umywa.
UsuńDzięki za miłe słowa. Ja powiedziałbym tak - tym moim udaje się realizować poniższy fragment podręcznikowego opisu possessedów: „The powerful spirit of a Daemon can meld several creatures together, be they men or animals, into a multi-faceted horror.”
UsuńGdyby jednak za dobrą monetę wziąć raczej: „The Possessed were once men but by surrendering themselves wholly to the dark gods they have allowed Daemons to possess their bodies. Their appearance is horrific – corrupted from within, their flesh is twisted into a new and monstrous form.”, to jednak bliżej w mojej ocenie tym accursed cultistsowym. :)
Super praca!
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu tu prędzej nie zaglądałem... będe wpadał :)
Coloured Dust
Dziękuję i serdecznie zapraszam! I ja będę od czasu do czasu do Ciebie zaglądał :)
UsuńCześć,
OdpowiedzUsuńWczoraj odkryłem tego bloga.
Potok komplementów nie zmieści się w jednym textboxie, więc krótko. Sam maluję od kilku lat figsy (przerzuciłem się z modelarstwa 1:72), i jako w miarę otrzaskany, stwierdzam że jesteś perłą polskiego grimu, darku, i ogólnego pędzlowania klimatu. Nawet z niektórych badziewnych i pozbawionych pazura figurek GW potrafisz zrobić mroczne dziełka. Gratulacje!
Czekam na kolejne wrzuty.
Cześć!
UsuńBardzo dziękuję za wizytę i życzliwe słowa. Zadziwiające, jak bardzo od takiego skomplementowania rośnie serce :)
Malarsko jestem w mojej ocenie raczej sprawny, ale nie jakoś bardzo świetny (z displayowym malowaniem całkiem mi nie po drodze). Nie bardzo mi się za to z figurkami spieszy, więc paćkam, aż rzecz nie obraża ;)
Wydaje mi się natomiast, że wiem, co mi się podoba (a co nie) i że zazwyczaj starcza mi umiejętności technicznych, żeby dość skutecznie przerabiać modele podług mojej woli (czasem konwersjami, czasem coś tam przykrywając malowaniem). Cieszę się, że jakoś trafia to w Twoje gusta :)
Jeszcze raz dziękuję za komentarz i zapraszam do kolejnych wizyt. Jeśli nie dzieje się nic szalenie nieoczekiwanego, coś nowego wrzucane jest w każdy czwartek :)
Regularność moich wizyt już jest załatwiona :)
UsuńTrafiłem tu szukając w grafice googlowskiej malowań typków z The Grymwatch (wkrótce zabieram się za jednego).
Sporo oglądam figurkowych rzeczy online, ale dopiero teraz ląduję u Ciebie. Lepiej późno...
Zawsze sprawdzam (na YT) Trovariona, Marco Frisoniego, a teraz będę też tutaj regularnie zaglądał.
Twój darkowy grim i styl jest dla mnie idealny. Łączysz precyzję z bardziej masowo-obszarowo-zamaszystymi zabiegami. Czaisz bazę i kąsasz bryłę, że tak wulgarnie się wyrażę.
Kiedyś Zatcaskagoon (stary kontent na YT) był moim mrocznym ulubieńcem, ale teraz jego miniony tylko i wyłącznie dorabiają nieznośną teorię do przehajpowanych washy.
Dzięki, że swoje prace publikujesz, i do czwartków!
P.S.
Widziałem dziś nowego "Nosferatu". Wizualna perełka, i na pewno piguła inspiracji dla Ciebie. "Będzie Pan zadowolony!"
Paradoksalnie - chociaż na Grymwatchach zrobiłem nawet tutorial ghoulowej skóry - polecałbym raczej przyjrzeć się moim Skinnerkinom i samouczkowi „Gardens of Hecate”:
Usuń- https://gangsofmordheim.blogspot.com/2024/10/the-skinnerkin.html
- https://gardensofhecate.com/blog/miniature/horrid-ghouls
Z perspektywy czasu wydaje mi się, że na nich skóra wyszła mi lepiej (kolorów używałem mniej więcej tych, co Ana, choć z braku starego Agraxa mieszałem Two-Thin-Coatsowe Battle Mud z Army-Painterowym Strong Tone'em).
Rzucę w wolnej chwili okiem na materiały wspomnianych przez Ciebie YouTuberów :) Z Zatcaskagoonowych minionków lubię Dark Ages Workshop i Feral Paintera, choć prawdą jest, że Villainy Inks pushują ostatnio raczej zdecydowanie :P
Prowadzenie bloga to sama przyjemność i ważny dla mnie automotywacyjny kopniaczek, jeśli więc chodzi o moje publikowanie - dziękować nie ma za co :D
Do czwartku! Na Nosferatu idę w niedzielę i już się cieszę! :)
Praktycznie nie śledzę już aktualnej linii wydawniczej GW, więc jakbyś nie napisał, to byłbym pewien, że to Twoja konwersja, ale muszę przyznać, że jak na model niekonwertowany jest świetny i trzyma klimat. Nie muszę chyba dodawać, że Twoje malowanie jak zawsze majstersztyk.
OdpowiedzUsuńTej takiej naciągniętej na demona, pękającej na szwach ludzkiej skóry chyba bym rzeźbiarsko nie dźwignął (choć właściwie -gdyby użyć alternatywnego dla greenstuffu bardziej materiałowego materiału, a czymś zapaćkać tylko na łączeniach?), ale też sam z siebie chyba bym czegoś aż takiego nie wymyślił :D
UsuńJestem w każdym razie fanem modelu i malowanie go było bardzo przyjemne :) Dziękuję za miłe słowa!